środa, 15 października 2014

He-560 - Suplement czyli uzupełnienie.


Od recenzji HiFiMAN HE-560 nie dawało mi spokoju to jak bardzo różnie odbierane są te słuchawki. Wszystko to co napisałem w recenzji podtrzymuję. Jest jednak coś co należy uzupełnić. Producent pisze o wygrzewaniu tych słuchawek przez co najmniej 150h. O tym ile czasu one grały dostałem informację od właściciela, który mi ich użyczył. Przyjąłem więc, że są wygrzane. A jak się okazało, nie były :). A raczej nie były w pełni. Bo tych słuchawek nie rozruszamy plumkając im spokojną muzyczkę na granicy słyszalności. Trochę drastycznie, ale podszedłem do nich jak do Yamah YH-100, które niedawno miałem okazję katować. No i na kilkadziesiąt godzin podpiąłem je do swojego mistrza tortur, podając im prawie 2W na kanał różowego szumu. Dzisiaj odzyskałem swój podstawowy wzmacniacz, zaraz więc zabrałem się do sprawdzania efektów. A te są spektakularne.






Poprawiły się praktycznie wszystkie aspekty, od basu do sceny. I rzekłbym, że jest to rewolucja na jaką czekałem. Sprawdziłem też jakie zmiany zaszły przy zasilaniu niezbalansowanym na wzmacniaczu lampowym. I tutaj również zaskoczenia nie było. Wszystkie aspekty poszły do przodu. Ale po kolei.

HE-560 vs Audeze LCD3.

Tor zbalansowany:
- SWS Tube Balanced DAC @ PSVANE ECC81
- SWS Silicone Balanced AMP

Audeze są na pewno mniej basowe, ale za to bardziej konturowe. Wyraźniej zaznaczają poszczególne elementy utworu. Scena w Audeze jest generowana przy słuchaczu i rozchodzi się we wszystkich kierunkach, mając przy tym bardzo dobrą głębię. Czuć wyraźny roll-off wysokich od 7kHz, który ma wyraźny dołek na 10kHz. Podbicie tych pierwszych o 3dB a tych ostatnich o około 5dB załatwia sprawę i dźwięk się wyrównuje. Podbicie nie odbija się w żaden sposób negatywnie na przekazie, ale bez tego podbicia mamy wrażenie, że talerze oddają tylko pół dźwięku. HiFiManom też takie podbicie pomaga, jednak bez niego nie ma wrażenia jakiejś straty. Ot lekko wycofane, ale nadal równe. He-560 grają też z lekkiego oddalenia, generując scenę głównie na boki. Głębia ogrania się do linii przechodzącej w poprzek głowy i jest mocno ograniczona. Najniższy bas w HE-560 jest lekko urywany, nierówny, ale już nie przesterowuje. Możliwe więc, że słuchawki potrzebują jeszcze trochę czasu na szumogeneratorze. Ilościowo najniższego basu w HE-560 jest więcej. W LCD3 ma on jednak idealnie gładką fakturę, bez zniekształceń z wyraźną głębią pogłosu. W obydwu parach słuchawek źródło sub basu jest ciężkie do zlokalizowania i jest raczej zjawiskiem całościowym. He-560 mają trochę jaśniejszy, bardziej pastelowy niż LCD3 przekaz. Dają wrażenie równości dźwięku. Powoduje to czasami przykrycie szczegółów, które w LCD3 są podane na tacy. 

Tor niezbalansowany:
- SWS Tube Balanced DAC @ PSVANE ECC81
- Cayin HA-1A @PSVANE ECC82+ECC83, Electro Harmonix EL81T

HE-560 przekaz się mocno zagęszcza, scena się przybliża dostaje lekkiej głębi. Czuć lekki zamsz na wokalach. W przypadku toru zbalansowanego wszystko jest idealnie czyste, w lampowym SE jest lekki plusz, jakby fala miała taki delikatny nalot, coś co powoduje zmiękczenie przekazu. LCD3 zachowują swój konturowy charakter. Zagęszcza się średnia, ale bez zmian w generowanej scenie. Brak wyczuwalnego nalotu na wokalach. Przekaz ostry ale przy okazji bardzo plastyczny. W sposobie grania Audeze jest też większa energia przekazu. Tzw. pierd... znaczy fest uderzenie. HE-560 nadal mają więcej subbasu. Ale LCD3 lepiej oddają falowanie membrany kotła.

Tor niezbalansowany ze wzmacniaczem SWS Silicone AMP z HE-560 generuje trochę "brudniejszy" dźwięk niż zestaw zbalansowany, jednak względem lampowego Cayina lekko rozrzedzony, a przez to bardziej przejrzysty. Scena generowana jest z lekkiej oddali, i rozchodzi się w formie mocno rozchylonego stożka w każdym kierunku od słuchacza, ale głównie na boki.


W stosunku do pierwotnej recenzji zdecydowanie poprawiło się praktycznie wszystko. Od rozdzielczości wysokich tonów, przez generowaną scenę do czystości dolnych rejestrów. Nie ma już przesterów na niskich tonach, głosy wokalistów ładnie rozchodzą się w przestrzeni. Nadal jest tendencja to zniekształceń przy wyższych głośnościach, ja jednak na co dzień nie jestem w stanie słuchać tak głośno dłużej niż parędziesiąt sekund. Separacja się poprawiła znacznie, źródła nie są już tak poklejone, ale znowu po przesiadce na LCD3 czuć wyraźnie, że w HE-560 źródła na siebie zachodzą, pracują "w lekkim tłoku". Oczywiście nie ma mowy o zasłanianiu czegokolwiek, jednak zdarza się, że umyka nam wokal lub linia melodyczna jeśli są w tej samej głośności i grają nuta w nutę ("Heart" - Bo Stief Dream Machine). LCD3 w tych wypadkach wprowadza między źródłami wyraźną odległość.

Dla kogo w takim razie He-560? Ano niestety nie dla wszystkich. Są to słuchawki bardzo wymagające. Nie się co łudzić, że bez elektrowni zagrają na 100%. Warto zasilić je sygnałem w pełni zbalansowanym. Potrafią się wtedy odwdzięczyć naprawdę solidnym dźwiękiem. Dzisiaj mogę powiedzieć, że jest to rozwinięcie charakteru HE-500. He-5LE grają całkowicie inaczej i mam wrażenie, że niestety dla mnie HiFiMAN porzucił tą ścieżkę. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz