czwartek, 20 sierpnia 2015

Oppo PM3

Jest hype jest impreza, jak to stwierdził kiedyś jeden z forumowych kolegów. Oppo PM-1 i PM-2 przeleciały trochę jak grochówka przez układ trawienny. Natomiast model PM-3 zawadził już nasze realia trochę mocniej. Znaczy musi być coś na rzeczy. No i nie mogłem sobie odmówić przyjemności opisania tych słuchawek.

Opakowanie to mistrzostwo świata. Uczy cierpliwości. Już po 10 minutach rozpakowywania miałem dosyć, i przestałem być ciekawy słuchawek. Na szczęście syn mój dobrał się i dokończył dzieła. Karton jak na spory telewizor, a w sumie to wszystko mieści się w futerale jak powyżej. W komplecie poza słuchawkami i casem, są jeszcze kabelki z pilotami do wszelkiej maści systemów, oraz kabelek bez maści i systemu, no i bez pilota. Kable na pewno mają dużo gumy, więc nic Was nie kopnie, jeśli lubicie mieć dużo woltów w muzyce.
Konstrukcyjnie słuchawki są bardzo dopracowane. Metal i skóra(?), wykonanie na bardzo wysokim poziomie. Nie ma żadnym materiałów metalopodobnych, nic co miało by udawać coś czym nie jest (nadal nie mam pewności czy to skóra czy prawie, wygląda jak skóra i mnie nie uczula, ale cholera wie). Lewa słuchawka wyposażona w gniazdo mini jack, za co należą się pochwały. Żadnych udziwnionych wynalazków a mimo to słuchawki działają. Audeze i Sennheiser mogą się uczyć wykorzystania istniejących standardów połączeniowych.  Słuchawki obracają się w okół osi tak, że da się je położyć płasko. 
Muszle podłużne, wprawdzie małe, ale mnie uszy mieszczą się wewnątrz. Pady b. miękkie i wygodne, nie powodują żadnego dyskomfortu, świetnie tłumią. Wydaje mi się nawet, że to jedne z najlepiej tłumiących słuchawek. I jedne z najwygodniejszych. Waga słuchawek powoduje, że spokojnie cały dzień można w nich siedzieć, a docisk pałąka umożliwia nawet bardziej energiczne ruchy, bez groźby pozbycia się słuchawek z głowy. 
Słuchawki mają konstrukcję magnetostatyczną, stosowaną do tej pory tylko w słuchawkach stacjonarnych. Głównie ze względu na wagę i "prądożerność" rozwiązania, nikt raczej nie kombinował z wyprodukowaniem magnetostatycznych słuchawek przenośnych. Oppo udała się sztuka połączenia świetnej technologii planarnej z niską wagą słuchawek (320g)i dzięki temu aż korci, żeby słuchawki łączyć z przysłowiowym kartoflem. I jakkolwiek efekt zadowalający otrzymałem już przy połączeniu PM-3 do Xperii Z3. Ale dopiero spięcie ich z DAPem pokazało jaki drzemie w nich potencjał. I tak naprawdę im lepszą aparaturę się do nich podłączy, tym więcej pokazują.
Słuchawek słucham już od ponad doby, praktycznie bez przerwy (praca nocna i te sprawy). Porównałem już ze wszystkim co mam i zdanie sobie wyrobiłem. A jako, że odbiór tych słuchawek mocno się ustabilizował i pomimo czasu nic się nie zmienia, spokojnie mogę o tym pisać. Efektu wow nie ma. Ale słuchawki idealnie wpasowują się mój gust. Grają lekko oddalonym pierwszym planem, nie rzucają wszystkiego "na twarz". Dźwięk nie przytłacza, nie narzuca się. Dzięki dobrej izolacji, nie trzeba też ich słuchać głośno. PM-3 należą do słuchawek, które równie dobrze grają cicho i głośno. Nie miałem ani razu potrzeby pogłaśniać, aby dotrzeć do smaczków czy mikroszczegółów. A tych drugich oppo z nagrań udostępniają całymi garściami. I to jest zasługą fenomenalnej rozdzielczości tych słuchawek. Tyle, że pojawia się ona razem z dostarczeniem do słuchawek czegoś więcej niż sygnału z bateryjki. Dolne pasma nie są jakieś powalająco niskie, nie są też spektakularnie szybki i analityczne. Jest mięcho, jest wypełnienie i wykop, ale ani nie jest to dominujące ani przeszkadzające. Bas należy raczej do gatunku średnio-miękkich, z akuratnym czasem wybrzmiewania. 
Dzięki, delikatnemu odsunięciu pierwszego planu, słuchacz ma szansę wychwycić więcej smaczków z bardzo dobrej i równej średnicy. Jest co prawda wyczuwalne delikatne zagęszczenie, ale podkreśla ono raczej słodko-gładką formę przekazu niż powoduje uczucie klaustrofobii. Jak to w planarach bywa, dzięki wyjątkowo niskim zniekształceniom harmonicznym, średnie tony sa wyjątkowo atrakcyjne. Przy PM-3 słuchawki dynamiczne (portable oczywiście) dają wrażenie matowości w tym zakresie. W oppo jest pełnia życia i kolory, zero kartonowego brzmienia i sztuczności.
Zakres wysokich tonów jest w tych słuchawkach przedmiotem największych sporów. Dla jednych wycofane i przygaszone, dla innych wyraźne i szczegółowe. Ja zaliczam się do tej drugiej grupy. PM-3 odbieram jako delikatnie ocieplone, jasnawe słuchawki, z bardzo dobrą rozdzielczością. W porównaniu do słuchawek dynamicznych ilość mikrodetali w nagraniu zachwyca (ofkorz mnie zachwyca, nie wiem jak z wami będzie). Jest praktycznie wszystko to co lubię. I nie ma nic z tego, czego nie lubię. A nie ma na pewno sybilizacji i rezonansów, na które jestem wyjątkowo czuły. Są za to smaczki i igiełki (wiecie, takie punktowe dźwięki na samej górze, w niektórych nagraniach), bardzo podoba mi się "niesklejone" odwzorowanie dzwoneczków perkusyjnych (and. chimes). Poezja :) Przy tym cały przekaz jest wyjątkowo spójny, łatwy w odbiorze i w ocenie. Po prostu nie ma się kompletnie wrażenia, że coś w PM-3 dzieje się na siłę. Jest taka lekkość w generowanym dźwięku. 

Słuchawek słuchałem głównie z Colorfly C4 i FIIO X5 II. Colorfly z PM-3 zagrał trochę bardziej nerwowo, z bliższym przekazem i ogólnie "szybszym" dźwiękiem. FIIO wprowadziło spokój i przyjemniejsze doznania sceniczne. Skasowało też delikatne nadmiary góry, z którymi PM-3 przestawały sobie radzić. Po prostu na X5 II przekaz jest bardziej spójny.

I tak na koniec, to naprawdę wszystko fajnie, słuchawki super, wykonanie super, brzmienie świetne. Ogólnie produkt bardzo dobry. Tylko za czorta nie rozumiem polityki oppo, które rezygnując z globalnej sieci dystrybucyjnej spowodowało, że poza pewnymi krajami, ceny są oderwane od rzeczywistości. Dzięki temu 399$ MSRP ze strony oppo to raptem 592Euro u jednego z europejskich importerów. Żałość i kpina...


Za wypożyczenie słuchawek dziękuję serdecznie Arturowi. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz