poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Opus #1 HA-501




 Jeśli 20 lat temu ktokolwiek powiedziałby mi, że Korea będzie w jakiejś dziedzinie innej od Koreańskiej kuchni, ustanawiać standardy, to pewnie bym się w łeb popukał. Dzisiaj mamy m.in. koreańskie telewizory, koreańskie AGD i koreańskie DAPy. Iriver nie jest może na tej samej półce co Samsung, ale jest równie ważny dla rynku audio co Samsung dla rynku telefonicznego. I tym czym dla Samsung jest LG tym dla iriver'a chce być The Bit. I to właśnie wyrób tej firmy, odtwarzacz Opus#1 jest u mnie już od jakiegoś czasu. I to właśnie Opus namieszał mi sporo w głowie.
The Bit to firma, która rozpoczęła działalność od produkowania PAPów(Personal Audio Player) dla Best Buy (taki hamerykański Euro-RTV-Awans-hiper-elektromarket). Znaczy trzaskali masówkę, która nam, prawdziwym audiofilom, nawet by się pod obcasem nie zmieściła. Ot grajki jakich tona w koszach z promocjami w Tesco. I tak firma w 2015 postanowiła uruchomić dział Digital High-Res Audio devices development - znaczy weszli w rynek DAPowego hajendu. Opus#1 jest pierwszym produktem z tej grupy i od razu wycelowanym w lidera segmentu - Astell&Kern. I uprzedzając lekko fakty napiszę, świetnym produktem.
Od czasu jak dostałem Opusa do ręki, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że tak właśnie powinien być zaprojektowany następca AK120. Bo wszystko w Opusie jest znajome - niesymetryczna obudowa, przyciski, a nawet sam system odtwarzacza. Jest to wprawdzie Android, ale z własną powłoką (nie można na nim sobie odpalić dowolnego programu), która służy tylko do odtwarzania muzyki. Obsługa odtwarzacza tak bardzo przypomina mi A&K, że zastanawiam się czy przypadkiem w tym świeżym dziale nie pracują ludzie, wcześniej pracujący w iriver. Obsługa jest tak podobna do AK, że nawet powtórzone są te same błędy ergonomiczne (przycisk "cofnij" również jest w lewym górnym rogu ekranu !). System działa szybko i płynnie, karty MicroSD (Opus wyposażony jest w 2 gniazda) skanowane są w tle, co nie blokuje ani nie obciąża urządzenia. Niestety z baterią nie jest najlepiej. Mnie zdechła przy 2ch kreskach na ekranie po raptem 7miu godzinach słuchania. Opus#1 jest mniejszy od Pioneera ale prawie dwukrotnie grubszy. Za to tylna szyba w szczelinach łapie nitki z kieszeni.
Od razu muszę napisać, że z testem celowo zwlekałem, ponieważ to co usłyszałem po wpięciu słuchawek wymagało ode mnie ochłonięcia. Jakość dźwięku, generowanego przez Opusa to ekstraklasa. A to wymagało ode mnie pewnych przemyśleń. Ostatnio słuchałem całej masy sprzętu, i praktycznie wszystko grało mi tak samo. Na tle tej masy nijakości zdecydowanie wybijał się Teac i Pioneer, i to ten drugi gości u mnie już od jakiegoś czasu. Miałem nadzieję, że sprawę DAPa mam zamkniętą, a tu się okazało, że pewne rzeczy muszę sobie przemyśleć.
Opus gra delikatną V-ką, i nie jest to w żadnym wypadku zarzut. Ot delikatne podkreślenie skrajnych pasm a efekt spektakularny. Bas jest sprężysty i energetyczny, ze sporym naciskiem na rytmiczną część nagrań. Pomimo tego dość nisko schodzi i praktycznie w żadnych (poza ER4) słuchawkach nie miałem zastrzeżeń do ilości dołu. Jakość, drive tego pasma nie jest w żadnym razie męcząca, nie przytłacza, daje słuchaczowi wybór czy na basie się skupić czy może pozostawić go tłem dla nagrań.
Średnica jest delikatnie rozrzedzona i nie tak mięsista jak w idealnych pod tym kątem, odtwarzaczach Colorfly, jednak nadal jest pełna informacji, bardzo bogata i ciekawa. Opus nie powoduje żadnych przekłamań w nagraniach za co ogromne brawa do projektantów. Dzięki lekkiemu rozrzedzeniu średnicy całość przekazu jest bardzo relaksująca i pozwala się odprężyć podczas słuchania. Warte wielokrotnego podkreślenia jest, że w brzmieniu Opusa nie ma nic ociężałego, przesadnie zagęszczonego czy zadymionego. Jest to o tyle zaskakujące, że nie ma się najmniejszego poczucia braku czegokolwiek. Góra w Opusie to tak naprawdę wzorcowe potraktowanie tematu. Nie ma żadnych ostrości na które jestem przeczulony. Ale szczegółów jest tyle, że miłośnicy łowienia niuansów będą mieli co robić podczas słuchania. Po przesiadce z Opusa na Pionka, ten drugi daje wrażenie matowego dźwięku i trzeba się odzwyczajać od dobrego.
Najwięcej słuchałem na Vision Ears Stage2 i na tych słuchawkach efekty są spektakularne. Serio-serio. Zresztą, Opus#1 świetnie sobie radzi ze wszystkim co do niego podpinałem. Koreański odtwarzacz podaje muzykę w bardzo efektowny sposób, bardzo typowy dla Astell & Kern.

Przestrzeń jest świetna, sporo powietrza w nagraniu. Generowana scena jest w pełni 3D, podczas gdy w Pioneerze wydaje się być (w porównaniu do Opusa), pozbawiona planów, czy może bardziej w Pioneerze pozycjonowanie jest po prostu nudne. Opus gra bardzo szeroko, w stosunku do XDP-100R gra nawet bardzo szeroko, ale jest prawie całkiem pozbawiony głębi. Przy czym ta szerokość daje czasami wrażenie grania zza głowy. Świetna holografia. piękne pozycjonowanie źródeł. Pioneer w tej materii odstaje. Ale czuje się to dopiero po przesiadce z Opusa na Pionka. Niby oryginalnie nic nie brakuje, ale finalnie okazuje się, że w Opusie lepiej. Tonalnie obydwa odtwarzacze są bardzo podobne, jedynie zakres powyżej 12kHz w Opusie jest wyraźniejszy.
Niestety są też i wady. Najważniejsza dla mnie bateria, trochę mniej ważna to brak googlestore, a co za tym idzie możliwości instalacji klientów serwisów streamingowych. Co jest z tym powiązane, to brak WiFi czy Bluetooth. W aucie słucham muzyki właśnie przez odbiornik BT. I to w sumie tyle. Żadnych wad brzmieniowych, raptem kilka braków użytkowych, które i tak pewnie nie wszystkim będą przeszkadzać. Za troszkę ponad 3000 pln to zdecydowanie dobry zakup. U mnie ląduje w top3. Bo jest po prostu świetny.

Za wypożyczenie sprzętu dziękuję firmie Audeos.pl.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz