poniedziałek, 10 października 2016

Dunu Titan 3

- Dzień dobry. Poproszę Dunu.
- Mam Diunę, wiem co to dunno, ale Dunu nie znam. Co to?
- Słuchawki Dunu, proszę Pani.
- Aaa słuchawki, to czemu nie mówi od razu, ja tu muszę w innej książce poszukać, poczeka, zaraz wracam.

I tak pewnie mogłaby wyglądać rozmowa w sklepie, gdyby wylądowała w scenariuszu Barei. No bo ręka do góry, kto od razu wiedział co to Dunu Titan 3. Ja nie wiedziałem, chociaż gdzieś tam na granicy świadomości ta nazwa mi się kołatała. Dlatego jak dostałem propozycję od dystrybutora marki to najpierw musiałem się dokształcić. A później z radością przyjąłem propozycję.

Do recenzji dostałem aż 3 modele słuchawek Dunu, ale zaczynam od tego najdroższego, czyli modelu Titan 3. Słuchawki przyszły do mnie w bardzo eleganckim opakowaniu, a zaciekawiły mnie szczególnie, bo na froncie dość widoczny element to logo Hi-Res Audio, coraz częściej pojawiający się przy okazji przenośnego sprzętu audio, szczególnie, że na tańszych które dostałem, tego logo nie ma. Nie mam wiedzy jak się taki "certyfikat" zdobywa, ale faktem jest, że Titan 3 kosztują najwięcej. Dunu Titan 3 wyposażono w odpinany kabel z wtykami znanymi ze słuchawek Shure. Kabelek cienki i bardzo elastyczny ale nie wzbudzający zaufania. Na szczęście łatwo będzie go zamienić na coś z bogatej oferty rodzimych "kablarzy". Poza słuchawkami i kabelkiem, w opakowaniu znajdziemy jeszcze 6 lar tipsów, reduktor na dużego jacka i bardzo dobrej jakości pudełko z tworzywa do transportowania słuchawek. Dla mnie niestety 6 par tipsów okazało się niewystarczające i musiałem znaleźć coś ze swojej kolekcji tipsów. Wydaje mi się, że to połączenie bardzo dużej gabarytowo obudowy słuchawki z relatywnie krótką tulejką spowodowało, że przy dość dużym kanale słuchowym, nie byłem w stanie zaaplikować słuchawek na tyle głęboko, żeby złapać seal. Mnie się udało na Biflange od Vsonic GR-07 i na Comply. Z tymi ostatnimi zresztą brzmienie Dunu podoba mi się najbardziej. Niestety, niezależnie od zastosowanych tipsów izolacja nie powala. Rzekłbym, że jest na poziomie Phiatonów Moderna MS200. Mam wrażenie, że to są raczej słuchawki douszno-dokanałowe. W kanał słuchowy wchodzą po prostu symbolicznie. 
Jeśli miałbym jednych słowem opisać charakterystykę Titan 3 to było by to ugrzecznione. Słuchawki mają bowiem przekaz z gatunku tych mocno stonowanych. Nie, żeby czegoś im brakowało, bo jest i bas (i to z tych nisko schodzących) jest i góra w ilościach (mnie) satysfakcjonujących. Rozdzielczości też jest pod dostatkiem (jak na słuchawki dynamiczne). Po prostu główny nacisk jest na spójność przekazu, na równomierność. Nie ma jakiejś hiper dynamiki, wodotrysków czy spektakularnych eksplozji mocy. Dzięki temu relaks jest pełen. I to niezależnie od wybranego repertuaru. Słuchawki czarowały mnie spokojem przekazu. Nie było w tym żadnej nerwowości, żadnych denerwujących akcentów. Ot po prostu muzyka. Tylko i aż. Niby brakuje im efektu "wow", ale mnie to nie przeszkadzało. Przez braki w izolacji brak też czarnego tła, i to w tym przypadku też chyba (bo nie dla wszystkich zapewne) zaleta. Dzięki temu całość jest bardzo organiczna. Do tego słuchawki mają dobrze poukładaną scenę, grają dosyć szeroko i głęboko, mając zaledwie niewielkie braki w holografii, spowodowane, a jakże, brakami w izolacji.

Czy w takim razie poleciłbym te słuchawki? Jak najbardziej. Mało jest tego typu produktów na rynku, większość jest jednak nastawiona na fun i "moc". Musi być jebnięcie inaczej sprzęt do bani. A jak już ktoś chce czystej przyjemności i relaksu to sprzętu dla niego jak na lekarstwo. A w Dunu Titan 3 najważniejsza cecha to kompletny brak zmęczenia przy słuchaniu. Można słuchać godzinami i cały czas jest przyjemnie.

Za wypożyczenie słuchawek do recenzji dziękuję dystrybutorowi, fimie portativ-audio.pl.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz