niedziela, 30 października 2016

Dunu Titan1 & Dunu Detonator DN-22M

Dunu są pechowe. Znaczy nie każde, ale te, które dostałem do recenzji. O ile pierwsza para poszła sprawnie, o tyle kolejne 2 nie miały łatwo. Najpierw straciłem odtwarzacz (został po imprezie u Taty), potem mój SGS7 Edge stracił ekran w wyniku połączonego działania grawitacji z podłożem. Jak się okazało beton nadal dysponuje wyższą wytrzymałością niż Gorilla Glass4. Możecie zaufać, po testach nie było co zbierać. Na koniec złapałem zapalenie ucha i słuchać mogłem najwyżej dziurką od nosa. Na szczęście wszystko co dobre się szybko kończy, a ja silniejszy o nowe odporności wirusowe mogę Wam przedstawić kolejne słuchawki warte uwagi??

Detonatory są tańsze, mają kontrukcję typu "Bullet", zaopatrzone są w 8 par tipsów (w tym Bi-Flange) i twardy futerał. Na kablu mają pilot do telefonu. Kabelek trochę cienkawy i sprawia wrażenie delikatnego, ale za to niespecjalnie się plącze. A jak się go zepnie dołączonym klipsem, to nie ma bata na Chow Jung Fata i się nie zaplącze nigdy.
Titan-1 przychodzą w pudełku z okienkiem, mają również 8 par tipsów (ale choinek brak), brak też pilota kabelku, który jest dużo porządniejszy i dużo lepiej plącze się w kieszeni. Dlatego dobrze, że Dunu dodało twardy futerał i możliwość spięcia kabelka, jak już zrobimy z niego elegancką pętelkę. Konstrukcyjnie przypominają pchełki z dźwiękowodem, trochę jak w Phiaton Moderna. Z aplikacją Detonatorów nie miałem problemu, z Titanami (i 1 i 3 bo konstrukcja podobna) problemów miałem zatrzęsienie. 

Obydwie pary słuchawek nie należą do problematycznych w napędzaniu. Radził sobie z nimi nawet myPhone mojej córy, i przyznam, że nie było to granie c-klasowe. Ot całkiem rozsądny zestaw z tego się robił na miasto. Może Titany trochę mniej, przez ich koślawą (w moim uchu) aplikację i izolację. Mnie po godzinie boju udawało się osiągnąć seal, ale izolacja była na poziomie półotwartych słuchawek nagłownych. Muszę przyznać się, że trochę faworyzuję Detonatory, bo nie dość, że przypadły mi do gustu brzmieniowo, to jeszcze fabrycznie założone tipsy okazały się idealne, więc z pudełka do ucha i na ulicę spacerować. Oczywiście idyllę przerwały Plagi Egipskie, ale o tym było chyba wcześniej.  Także, w kategorii ergonomia i użytkowość wygrały dla mnie Detonatory. Dodam, że płaski jak naleśnik futerał bardziej mi spasował, a był on dołączony do detonatorów właśnie.

Brzmieniowo Dunu zaskoczyło mnie po raz 4ty i piąty. Pierwszy raz zaskoczyły mnie słuchawki kupione przez kolegę Łukasza. Drugie były Titan-3, bo grały całkowicie inaczej, a nadal dobrze. 3ci raz zaskoczyły mnie Titan-1, bo grały całkowicie inaczej niż Titan-3. Detonatory zaskoczyły mnie najbardziej, bo cena poniżej 200pln i brzmienie całkowicie inne niż reszta, to było ponad moje siły. Wirus pokonał moje ucho i zaległem na prawie tydzień. Po tym tygodniu jednak silniejszy pokonałem wirusa i słuchanie można było rozpocząć. 
Za podstawowy sprzęt odsłuchowy znowu robił dzielny Pioneer XDP-100R, w roli sekundantów wystąpili myPhone CubeLTE i Cayin C5DAC. Jak już wspomniałem SGS7 Edge zbiera się z podłogi.
Dunu Detonator 
Mają najnowocześniejsze brzmienie z całej rodziny. Miękki, sprężysty bas, dość obfity. Nie brak mu kontroli, i chociaż zdecydowanie dominuje, nie przesłania innych zakresów. Lekko zagęszczona, odrobinę wycofana średnica. Wokale delikatnie sykliwe, męskie (Mark Knopfler) z delikatnym "chipmunk" efektem. Damskie są ok. Góra lekko stonowana, za to dość szczegółowa, nie sybilizująca ale już delikatnie sykliwa. Scenicznie raczej szeroko niż głęboko. Chociaż holografia świetna, to samo w kwestii pozycjonowania. Podsumowując ocieplone i dociążone słuchawki. Raczej do elektroniki bez wokali.
Dunu Titan 1
Bas mniej obszerny niż w Detonatorach, do kótrych się mocno przyzwyczaiłem i teraz mi go trochę w Titanach brakuje, równie miękki i równie przyjemny, chociaż nie tak głęboki, z brakami w subbasie. W przełomie średnicy i dołu trochę brakuje mocy i zagęszczenia przekazu, chociaż sama średnica jest dość bogata i żywiołowa. Trochę za głośne w wyższej średnicy, a na przełom średnicy z wysokimi są jazgotliwe. Sama góra trochę przysłonięta przez sybilanty. Przestrzennie niezłe, zadziwiająco dobra holografia. Separacja instrumentów na bardzo wysokim poziomie. Podsumowując - grają jak dobre pchełki z lekką izolacją.

Detonatory kosztują 178 PLN a Titan-1 221 PLN. Ja bym brał te pierwsze. Baa brałbym jak Chciwa Baba z Radomia Zbyszka. Ale nie muszę, bo mam już 7 par innych dokanałówek. No i za rekomendację powinno starczyć, że te 7 par leżało grzecznie w pudle podczas testowego tygodnia z Detonatorami. Titany mnie tak nie zachwyciły.

Za wypożyczenie słuchawek dziękuję firmie http://portativ-audio.pl. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz